Krok po kroku.
Rubryka za rubryką.
Ankieta za ankietą.
I tak, aż do samego końca.
Już prawie skończyłyśmy, tzn. zostało tylko przygotowanie ostatecznego raportu, w którym będą opracowane wyniki. Jednak już teraz możemy pochwalić się tabelką na 371 wierszy, a pod nią ładnymi, kolorowymi wykresami :)
Ale to przecież nie o te kolorowe wykresy chodzi - najważniejsze jest to, co pokazują.
Dopiero na sam koniec, metoda zero jedynkowa zaczyna nabierać "zrozumiałego" wymiaru. Bo na koniec nie ma już tylko pojedyńczych wartości. Nie ma już tylko cyfr, które mówią, że coś jest prawdą, albo nieprawdą.
W momencie gdy wybieramy funkcje "suma", pojedyńcze cyfry stają się ilością kobiet i mężczyzn. Stają się oceną doradców. Stają się ilością mieszkańców miasta i wsi. Zatrudnionych i bezrobotnych. Ilością studentów, emerytów, pracowników organizacji pozarządowych i administracji publicznej.
Jedynki i zera w końcu zaczynają mówić.
Według mnie opracowywanie wyników jest najprzyjemniejszym momentem przeprowadzanych badań - po mozolnej pracy uzyskiwania informacji, a następnie wprowadzania ich do bazy, można poczuć, że to co się robiło miało jakiś sens. Do czegoś może się przydać. I przede wszystkim - coś pokazuje.
Niesamowita satysfakcja - to uczucie towarzyszyło mi, gdy opowiadałam dziewczynom o wynikach.
Tak, praca socjologa czasami jest fajna.
P.S.
Przestało padać. Stop
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz