piątek, 10 września 2010

Excelu - moja miłości!


Program, który może wyprowadzić z równowagi najspokojniejsza osobę. Program, który może doprowadzić do rozpaczy. Program, który może zepsuć nawet najlepszy dzień. 

A to wszystko zawsze gdy chcesz szybko zrobić dużą bazę danych – najpierw mozolnie wpisujesz wszystkie cyferki i literki – potem używasz magicznej formuły – „licz jeżeli” – bum! – nie zgadza się! Zamiast 952 masz 950, a zamiast 181 – 174… I teraz szukaj, kombinuj – bo przecież wszystko musi się zgadzać – w Excelu nie ma nawet mowy o dodatkowej spacji – ta może być okupiona godzinami wlepiania oczu w monitor i zastanawianiem się gdzie jest błąd…

Skąd ta wrogość do Excela i niechęć do baz danych?

Wszystko przez Biuro Porad Prawnych, a raczej przez zapowiedzianą na przyszły tydzień kontrolę – trzeba przygotować wszystkie dokumenty, raporty, zestawienia… A jak to bywa – niektóre rzeczy odkładane są na jutro, potem na pojutrze, a jeszcze potem na po-pojutrze…. I tak można dojść do momentu, w którym ja się znalazłam – uzupełnieniu bazy danych, zliczeniu jej, zrobienie tabelek i wykresów…

Tak więc od środy siedziałam i wpisywałam, siedziałam i wypatrywałam błędów. Siedziałam i wątpiłam we wszystko w co tylko mogłam.

Ale ekipa ŻFR dzielnie mnie wspierała – za co jestem im bardzo wdzięczna J Właśnie to poczucie wiary we mnie spowodowało, że nie wyrzuciłam laptopa za okno – razem z Excelem i częścią tej bazy danych.

Jednak po kilku dniach walki mogę powiedzieć, że ją wygrałam.

Wszystkie liczby się zgadzają, uporządkowane są w czytelne tabelki, zilustrowane kolorowymi wykresami.


Co z tego, że wykonanymi prawie do 1 nad ranem?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz