O tym wiedzą wszyscy, i my niby też, ale zawsze przecież pozostaje cień nadziei, że tym razem tak nie będzie, że tym razem się uda, że tym razem chmura przejdzie bokiem...
Chmura nie przeszła i popsuła nam plany na weekend.
A miało być tak pięknie!
Rano miałyśmy zrobić zakupy w sklepie rekomendowanym przez dziewczyny z biura, potem wrócić do pokoju, zabrać aparat i pojechać na piknik lotniczy do Międzybrodzia Żywieckiego.
A to wszystko oczywiście w ramach poznawania lokalności!
Plan jednak musiał ulec znacznej modyfikacji - zrealizowałyśmy pierwszy punkt i to też tylko dlatego, że sklep był pod dachem. Z reszty musiałyśmy zrezygnować, bo jak podziwiać pokazy lotnicze, gdy z nieba kapie? Jak bawić się na deszczowej imprezie plenerowej bez kaloszy i płaszcza, za to w białych adidasach i z parasolką w ręku?
Jednak w pewnym momencie dnia nastąpił przełom - chmur jakby coraz mniej, a te które zostały jakby jaśniejsze... I w końcu pojawiło się nawet słońce! Było już jednak za późno, żeby jechać na piknik, a szkoda było tracić pogodę na siedzenie w pokoju. Może więc spacer? Uzbrojona w aparat wyruszyłam do miasta - chciałam w końcu zobaczyć jezioro. Kasia miała pisać aplikację, ale nawet ją słońce wygoniło z pokoju i dołączyła do mnie.
Tak więc, obie stałyśmy na wale i patrzyłyśmy na jezioro Żywieckie, na opuszczone łódki, które opierały się o piasek, na młodych ludzi, którzy postanowili się tu spotkać, na zachodzące słońce. A i z oddali widziałyśmy wirujące samoloty w ramach pokazu w Międzybrodziu.
Gdy zmarznięta wracałam do domu, myślałam o tym, że mimo deszczu, mimo wiatru, mimo zmiany planów, to był fajny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz